Kim jest Anya Chalotra? Poznaj bliżej Yennefer z „Wiedźmina”

Ma zaledwie 23 lata, ale  w serialu  Wiedźmin musiała grać znacznie starszą od siebie - przynajmniej mentalnie- czarodziejkę Yennefer. Skąd się wzięła Anya Chalotra, która tak bardzo spodobała się polskim fanom powieści Wiedźmin w roli kochanki Geralta z Rivii (Henry Cavill)?
Wiedźmin, Anya Chalotta

Anya jest Angeliką, ale jej tata jest z pochodzenia Hindusem. Stad ta olśniewająca uroda aktorki. Do  tej pory młoda gwiazda, tuz po  London Academy od Music and Dramatic Art (LAMDA)  grała głównie w teatrze.

Zobacz:  Wiedźmin od Netflix: Hit czy kit?

Rola Yennefer  w Wiedźminie jest jej pierwszą główną rolą w karierze – wcześniej grała  epizody w serialach, m.in. w Wanderlust.

Młoda aktorka bardzo przyłożyła się do zagrania  doświadczonej i wyrafinowanej Yennefer.

„To było wyzwanie, ponieważ jestem tylko jedną, młodą kobietą. Mam 23 lata, a musiałam zagrać osobę, która w różnych momentach serialu ma od 40 do 70-80 lat. Nie było to łatwe. Nie chciałam, żeby mój wiek stał się czymś widocznym dla widzów i ta świadomość wyrywała ich z toczącej się akcji. Doświadczenie zagłębienia się w świat serialu zostałoby wtedy popsute. Mam nadzieję, że udało mi się zagrać Yen wiarygodnie. To prawda, że ona chce mieć wszystko. Moim zdaniem bierze się to z braku pewności siebie w dzieciństwie. Teraz pragnie tego wszystkiego, czego nie miała jako dziecko. Pragnie być znana i doceniana”, mówiła w wywiadzie dla Rozrywka.blog.

Jak się okazało jednymi z trudniejszych dla młodziutkiej Chalotry scen były sceny miłosne. Na szczęście jednak  w ośmieleniu się przed kamera i daniu z siebie wszystkiego pomogli jej obaj partnerzy – zarówno serialowy Wiedźmin, jak i kolegą ze szkoły czarodziejstwa w Aretuzie -Istreddem (Roy Pierreson).

 Przeczytaj: Wiedźmin od Netflix: Czego możemy się spodziewać? Są pierwsze recenzje

Jak została garbuską

Inną trudnością dla Anyi były deformacje Yennefer zanim została czarodziejką.  Nie były one  zasługa animacji komputerowej. Aktorka sama musiała zmagać się przyczepiony garbem i protezą deformującą szczękę.

 „Nie zniosłabym implantów. To nie było też CGI, tylko sztuczna proteza garbu, którą miałam przyklejoną klejem do pleców. Z sylikonu. Nosiłam też ochraniacz na zęby, żeby pokazać nieprawidłowo ułożoną szczękę. Strasznie się pociłam w tym kostiumie. A klej wymieszany z potem zaczynał po pewnym czasie strasznie śmierdzieć. Ciągle martwiłam się, że ludzie pomyślą, że to ja źle pachnę. A to była wina protezy. To był mój największy problem, ale wyzwaniem okazało się też granie osoby zdeformowanej, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam. Musiałam wybrać sposób poruszania i mówienia pierwszego dnia produkcji i trzymać się go przez resztę dni zdjęciowych. Dobrze pamiętam ten moment, bo nie wiedziałam, co robić. Ale finalnie protezy pomogły mojemu występowi”, zapewniała w wywiadzie dla Rozrywka.blog.

Jak ostatecznie wypadła w Wiedźminie, sami musicie się przekonać, by wyrobić sobie zdanie.


×
×